Od „Piotr Smała” Aż Do „PIOTR SMALA EXPERIENCE” – Część 3 /OSTATNIA/

Kolejnym etapem mojej muzycznej kariery było działanie w trzech zespołach rockowych: DZIKI SAD, KAANARY, MARCELLE SPIRIT. Nie będę jednak opowiadał całej swojej historii z tych czasów, gdyż bardzo szczegółowo opisałem te sprawy w mojej książce pt.: „EMELEMOMANIA. Grzeczni Chłopcy Pracują Na Etacie, Niegrzeczni w <<Piramidach>>”.

Chcę żebyście wiedzieli, że drugą moją życiową pasją poza muzyką jest Network Marketing. Jestem entuzjastą branży MLM jako takiej i cały czas aktywnym dystrybutorem w jednej z firm. Muzykę kocham zdecydowanie bardziej, aniżeli Network Marketing, ale trudna jest ta miłość…

Jeżeli chcesz prześledzić dokładnie koleje losu następujących po sobie w układzie chronologicznym moich artystycznych odsłon, to napisz do mnie e-maila, a prześlę Ci tego e-booka. Tam jest wszystko bardzo szczegółowo opisane.

Tak sobie myślałem, jak ugryźć ten temat, ażeby nie duplikować treści, które zawarte są w książce i ostatecznie postanowiłem, że przedstawię tutaj kilka kluczowych dla mnie utworów, które powstawały, kiedy śpiewałem i grałem w tych zespołach, a z którymi wiążą się jakieś szczególne: historie, emocje czy anegdoty…

EPOKA: DZIKIEGO SADU

Moim totalnie pierwszym doświadczeniem w studio nagrań było nagrywanie wokali do piosenki pt.: „Tak Mija Mi Dzień”. Pamiętam dokładnie tą podniosłą chwilę, ekscytację i radość; kiedy jechaliśmy z chłopakami z DZIKIEGO SADU do studia nagraniowego SPAART w Boguchwale. Był gorący czerwcowy poranek 1998 roku. Strasznie się tam umordowałem z tym kawałkiem. Pamiętam, że za żadne skarby świata nie byłem w stanie dobrze wstrzelić się w tonację, chociaż sprawa wydawała mi się banalna… O ile na próbach w czasie huku i ogólnej muzycznej euforii, moje wokale ginęły gdzieś w kubaturze pomieszczenia i nikt się specjalnie nie przejmował tym, kiedy delikatnie mijałem się z „muzyczną prawdą”, to studio nagrań okazało się bezwzględnym sędzią moich wokalnych kompetencji… Ostatecznie nie wyszło to źle, choć nagrywanie tego utworu, to były dla mnie przysłowiowe: krew, pot i łzy… A taki był efekt finalny:

DZIKI SAD – „Tak Mija Mi Dzień”

Z zespołem DZIKI SAD po za tym, że zagraliśmy w sumie kilkanaście koncertów, udzielaliśmy wywiadów w lokalnej prasie, radio i mogliśmy się poszczycić wydaniem kasety magnetofonowej zatytułowanej „Zakochani Pierwszy Raz”, która była w tym okresie dostępna we „wszystkich dobrych sklepach muzycznych” na Podkarpaciu; to w sumie mieliśmy tylko trzy sesje nagraniowe. Powyższy utwór pochodzi z pierwszej sesji.

Druga piosenka, z której byłem bardzo dumny to „Bez Pamięci”. Jakkolwiek sam tekst jest banalny i generalnie bez większego sensu, ani walorów poetyckich, to był to jeden z moich ulubionych kawałków, które nagraliśmy. Tak w ogóle, to utwór został skomponowany jeszcze wcześniej i wykonywałem go z łańcuckim zespołem bez nazwy, jednakże został on nagrany w rzeszowskim studio RSC końcem grudnia 1999 roku.

W tym czasie byłem zachwycony zespołem BUSH i nie ukrywam, że nieco zainspirowałem się wokalizami Gavina Rossdale pod koniec tego numeru… 😉

Pamiętam, kiedy z wypiekami na twarzach słuchaliśmy wspólnie po raz pierwszy zmiksowanego już kawałka. Realizator powiedział wtedy, coś w stylu, że stworzyliśmy niezłą bestię… Chyba coś w tym było:

DZIKI SAD – „Bez Pamięci”

Dzisiaj po upływie prawie ćwierćwiecza nie mogę się nadziwić z jakimi doskonałymi muzykami było mi dane współpracować od wczesnych lat mojej kariery muzycznej. Wystarczy choćby posłuchać kolejnego utworu zespołu DZIKI SAD pt.: „Lubię To”, który powstał w 1999 roku lub już w 2000 i nagrany był podczas sesji w garażu w Słocinie, gdzie robiliśmy próby… Zrealizowany na prostym czterośladzie, kawałek brzmi jakby był nagrany przez rasowych podstarzałych rockmanów, a my byliśmy jeszcze dzieciakami – ja 20 lat, Marcin basista 19 lat, Dominik perkusista 18 lat, Marian i Szymon gitarzyści po 17 lat…

Jak na ironię losu zatytułowałem go: „Lubię To” na długie lata zanim powstał Facebook. A Facebook usunął moje konto dnia 19 listopada 2022 roku w dniu moich 44 urodzin… Wiem, że się powtarzam, ale wycięli mi taki numer, że będę to pamiętał już do końca moich dni. Numer wtedy kompletnie mi się nie podobał, bo wydawał mi się właśnie taką muzą dla starych dziadów, ale dzisiaj, kiedy sam jestem już starym dziadem podoba mi się znacznie bardziej hehe

Jak to szło…? O tak:

DZIKI SAD – „Lubię To”

Powyższy „zacytowany” przeze mnie utwór kończy muzyczne wspomnienia związane z zespołem DZIKI SAD. Młode fajne zespoły mają to do siebie, że lubią się szybko rozpadać i ta niechlubna reguła nie oszczędziła także i naszej formacji…

EPOKA: KAANARÓW

Będąc jednak rozpędzony artystycznie i cały czas głodny sukcesów nie oglądając się za siebie ruszyłem w świat, ażeby powołać do życia kolejny rockowy band. Co zabawne jako pierwszego odwiedziłem kolegę, który w tamtym czasie nie był za bardzo moim kolegą, tylko raczej znajomym „z branży”, a był to Daro. 🙂 Daro grał na gitarze, a że na niej grał, to pomyślałem, że może będzie miał kontakt do innego znajomego, którego widziałem widziałem już oczami wyobraźni jako basistę w nadchodzącym projekcie, a chodziło o Kamila, który to udzielał się wcześniej w zespole „No Hope”, którego liderem jest piszący na tym blogu „pilot kamiennej świątyni”… 🙂

Wracając jednak do meritum tej opowieści… 🙂 Pytam Dara czy nie ma czasami numeru telefonu do Kamila, bo chciałem Mu zaproponować granie na basie w moim nowym zespole. Chwila wyczekiwania i padają legendarne już słowa, które będą ze mną do grobowej deski: „Ja Ci zrobię dobre basy.” 🙂 Pomyślałem: „No w sumie…? Zobaczymy…”

I tak oto kilka tygodni później debiutujemy z Darem już jako KAANARY w Łańcuckim Pubie Legenda, gdzieś około 2002/2003 roku niestety jako duet, gdyż dwaj „bracia M.” z przyczyn mi do dnia dzisiejszego nieznanych nie dotarli na tamten koncert. Pewnie się obrazili, tyle że ja nie mam pojęcia o co i dlaczego… Pozostało jednak po Nich piękne muzyczne wspomnienie. Tekst natomiast napisał mój kuzyn z Australii. To wiekopomne Działo nosi tytuł „Living a Lie” i było wykonywane na dziesiątkach koncertów oraz doczekało się trzech wersji studyjnych i jednej wersji koncertowej.

Posłuchajmy jednak pierwszej, tej najbardziej pierwotnej wersji:

KAANARY – „Living a Lie”

Przez zespół KAANARY /wcześniej: KANARY/ przewinęło się najwięcej muzyków w historii moich wszystkich kapel. Z tego co pamiętam, to było dwóch perkusistów i kilkunastu różnych gitarzystów. O ile perkusiści mieli ze mną ciężko, to gitarzyści mieli baaardzo ciężko. Sam będąc gitarzystą miałem określoną wizję jak ma „ten drugi” grać… Do tego w tamtym czasie miałem wykolejoną przez sukces w młodym wieku psychikę. Byłem: egocentrykiem, narcyzem oraz pyszałkiem, nie liczącym się z nikim i niczym poza swoją wizją artystyczną. Jedynie Daro towarzyszył mi jak ta wierna psina przez wszystkie te lata, a było to w sumie wiele lat…

Całe szczęście, że zachowało się dla potomnych nagranie jak to „rzeźbimy” we trójkę w garażu u Dara. Nie jest to co prawda nagranie studyjne, ale ukazuje w 100% klimat i w ogóle ducha tamtej epoki… 😉

KAANARY – “Lancut Garage Live 2003”

Czas grania z KAANARAMI to lata od 2002 do 2007, także całkiem sporo, porównując to z dwuletnim czasem istnienia DZIKIEGO SADU.

Chcąc ten wpis zakończyć o „przyzwoitej porze” pozwolę sobie przejść do ostatniego muzycznego wspomnienia. Jest to piosenka pt.: „Leżanka”, która okazała się z perspektywy lat największym „przebojem” KAANARÓW. W tym okresie na gitarze solowej grał „pilot kamiennej świątyni” i to dzięki Niemu, utwór ten ma taki rasowy rockowy sznyt…

Sam kawałek jest prosty i bardzo melodyjny. Kompozycja i tekst są nośne więc nic dziwnego, że utwór ten grany był w kilku rozgłośniach radiowych w Polsce i walczył dzielnie w jednym z ogólnopolskich konkursów: „Przebojem na Antenę”, niestety już nie pamiętam który to był rok. Nie wygraliśmy konkursu, ale to nic – radość grania ponad wszystko! 🙂

EPOKA: MARCELLE SPIRIT

Nie pamiętam już dokładnie jak to się stało, że KAANARY zakończyły swój muzyczny żywot. Wiem jednak na pewno, że na zgliszczach tej formacji powstał zespół MARCELLE SPIRIT. Tym razem jednak nie chodziło już tylko o granie radosnego rocka, ale z założenia miało być: mrocznie, profesjonalnie i na poważnie… Ze zwykłych jeansów i koszulek zaczęliśmy się nosić jak jakieś gotyckie indywidua. Myślę, że duży wpływ na nasz ówczesny image miał Domag, który poza ciężkim rockowym stylem gry na garach wprowadził ten „modern style” także i w naszym wizerunku scenicznym…

A oto i nasz pocieszny wywiad, na którym zabrakło mi języka w gębie i na którym byłem chudy jak przecinek. 🙂

Pjotras & Domag na “Czerwonej Kanapie” /MARCELLE SPIRIT/

To nie koniec dobrych, bo i zabawnych wiadomości…

Zachował się także nasz „Show”, który zarejestrował jakiś dowcipniś i pomimo wielu moich próśb, gróźb i różnych inicjatyw, tenże dowcipniś nie usunął tego filmiku z YouTube, za co swoją drogą na dzień 3 marca 2023 roku jestem Mu bardzo wdzięczny. Sam występ jest po prostu śmieszny, przynajmniej mnie on śmieszy na ten moment, chociaż przez wiele lat czułem zażenowanie widząc to, jak nie tyle może zagraliśmy, ale jak „zawyglądaliśmy”. Wyglądamy bowiem w tym archiwalnym materiale audiowizualnym cokolwiek osobliwie… No i te nasze ruchy sceniczne! 😉

Nie przedłużając jednak niepotrzebne, oddajmy się niezmąconej niczym przyjemności obcowania z prawdziwą SZTUKĄ! 🙂

Marcelle Spirit at Eko Union Of Rock 2009 (Small Scene)

MARCELLE SPIRIT to nie tylko takie zabawne historie, ale przede wszystkim kawał doskonałej muzy, który pozostał!

Możecie posłuchać sobie całej Debiutanckiej Płyty poniżej:

MARCELLE SPIRIT /FULL ALBUM/

MARCELLE SPIRIT kilka razy powracało po 2012 roku, kiedy to oficjalnie postanowiłem odejść z zespołu. Ostatni taki powrót został udokumentowany w formie Singla/Klipu do utworu „Nina”.

MARCELLE SPIRIT – “Nina” (Official Video)

Niedługo później podjąłem decyzję, że ten projekt już się totalnie zużył i czas na karierę solową… Wydałem do tej pory, chociaż w sumie to słowo „wydałem” nie jest specjalnie najszczęśliwsze. Może inaczej… Wypuściłem czy też opublikowałem do tej pory swoich pięć Albumów Solowych, jedną EP oraz jest dostępna jedna Płyta, która jest właściwie kompilacją moich pierwszych efektów pracy z programem Ableton Live i nosi ona nazwę: „Early Records”.

Wszystkie te Dzieła są dostępne w serwisach streamingowych. Prowadzę także swój kanał na YouTube PIOTR SMAŁA, który swego czasu buńczuczno okrzyknąłem jako „PIOTR SMAŁA EXPERIENCE”, ale biorąc pod uwagę bardzo przyziemne kwestie logistyczne postanowiłem pozostać przy nazwie mnie jako Artysty – „PIOTR SMAŁA”. Chcąc się nazywać: „PIOTR SMALA EXPERIENCE” musiałbym zakładać całkiem nowe konto w serwisie Distrokid czy na Spotify itd. itd. Biorąc pod uwagę wszystkie te formalności odpuściłem ten temat.

Na sam koniec jestem Wam jeszcze winny pewne wyjaśnienie:

Piotr Smała” to jestem ja, ale w życiu prywatnym. Piotr Smała chodzi do pracy, chodzi do kościoła, robi zakupy, słucha muzyki, spotyka się ze znajomymi…

PIOTR SMAŁA” to moja nazwa „biznesowa” w branży muzycznej. Taką przyjąłem zasadę na samym początku, kiedy postanowiłem, że będę funkcjonował pod własnym nazwiskiem. Nie wypływa ten zabieg tylko i wyłącznie z mojej megalomanii, ale chciałem po prostu rozszczepić dwie emanacje mojej osoby. 🙂

Dobra, dobra, ale gdzie w tym wszystkim jest tytułowe:

PIOTR SMALA EXPERIENCE”…?

Już tłumaczę.

Tak się dobrze złożyło, że w dniu wczorajszym tj. 2 marca 2023 roku ukończyłem prace nad moim kolejnym Albumem i… co by cała historia zakończona była piękną i logiczną klamrą, to postanowiłem, że moja kolejna płyta będzie waśnie nosiła tytuł:

PIOTR SMALA EXPERIENCE”. 🙂

Także podsumowując będzie to ni mniej, ni więcej:

PIOTR SMAŁA – PIOTR SMALA EXPERIENCE”.

Miałem kilka różnych pomysłów na tytuł płyty. Biorąc jednak eksperymentalny charakter mojego najnowszego Dzieła, to taką właśnie nazwę postanowiłem Mu dać!

Mój szósty Album pojawi się po wakacjach 2023 roku, nie wiem jeszcze czy to będzie wrzesień czy grudzień tego roku, ale jeżeli Pan Bóg da mi jeszcze pożyć i będę zdrowy i świadomy swoich czynów, to premiera nastąpi niechybnie!

Koniec Części 3 – ostatniej ! 🙂

Piotr Smała

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments