Ten moment musiał wreszcie nadejść – oto jest moja pierwsza Recenzja na tym Blogu. Jakoś wcale długo nie zastanawiałem się nad tym, od jakiego Artysty by zacząć swoją podróż z recenzowaniem Płyt.
Słucham całkiem sporo różnej muzyki, a że w ostatnich dniach coś mnie skusiło, ażeby sprawdzić, co tam ciekawego u Agnieszki Chylińskiej, to też rozpocznę właśnie od Niej.
Darzę Agnieszkę Chylińską dużą estymą, gdyż spełnia moje prywatne kryteria, ażeby nazwać Ją „Artystką”.
Tak więc zaczynajmy…
MOJA OCENA UTWORU: 4
Płytę rozpoczyna numer osadzony w klimacie dobrego starego korzennego rocka. Dobry wyraźny riff, numer fajnie buja. Co ciekawe: kawałek ten jest swoistym miksem elementów rockowych: żywa perkusja, ucinane gitary, pianino, ale obok tych elementów pojawia się elektroniczny bas i elektroniczne inne gustowne smaczki.
MOJA OCENA UTWORU: 3
Kolejny numer zaczyna się nieco jak: „Let It Be” Beatlesów, jest to klasyczna rockowa ballada, z ładną melodią, ale nie żeby mnie jakoś specjalnie poruszyła…
MOJA OCENA UTWORU: 4
No i mamy wreszcie „Drania” czyli trzeci kawałek na tej Płycie. Pływające gitary z efektem tremolo, numer w średnim tempie, mocno romansujący z bluesem. Można by się nieco rozmarzyć i odpłynąć, gdyby nie część instrumentalna, która przywodzi mi na myśl skojarzenia z klasykami rocka z lat 70. w stylu grup: Yes czy Deep Purple.
Jest i solo. Muszę przyznać, że idealnie wysmakowane. Nie za gęste, ale chwyta za serce. Numer kończy się wybrzmieniem organów.
MOJA OCENA UTWORU: 4
Kolejny utwór to: „Po Tobie”. Snuje się w średnim tempie i znowu przychodzi na myśl odniesienia do klasycznych rockowych brzmień. Wyczuwalny bujający perkusyjny groove ustępuje w 2 minucie i 7 sekundzie świetnemu mostkowi, gdzie Agnieszka zaczyna śpiewać bardziej ekspresyjnie i czuję już pierwsze ciarki na plecach.
MOJA OCENA UTWORU: 2
Następny na Albumie jest piosenka pt.: „Zapomnieć”. Jak na razie najbardziej typowy i przewidywalny numer osadzony w pop-rockowej stylistyce. Po za rasowym wokalem Agnieszki nie wyróżnia się on niczym szczególnym.
MOJA OCENA UTWORU: 2.5
Kolejny kawałek na płycie to: „Ja ci wszystko dam”. Niestety kolejny kawałek, który jest wolny i raczej nie „ładny”, a „smętny”. Być może Agnieszka potrzebowała wyrzucić z siebie gorzkie słowa, ale muzycznie szału nie ma. Kompozycję „ratuje” jednak instrumentalna część pod koniec kawałka, która dostarcza nieco życia w tej materii.
MOJA OCENA UTWORU: 3
„Zranione dziecko” to kolejna piosenka na Płycie. Kawałek też jest utrzymany w średnim tempie, z perkusją w refrenie z werblem „na raz”. Snuje się spokojnie, a Agnieszka wykonuje swoje spazmatyczne melorecytacje… I znowu jak w poprzednim utworze numer rozpędza się nieco pod koniec utworu za sprawą świetnych muzyków, który przednio radzą sobie ze swoją robotą.
MOJA OCENA UTWORU: 2
Ósmym numerem na płycie jest: „Kochaj ją”. Kawałek jako pierwszy na płycie jest poprowadzony na gitarze akustycznej. Klimat senny w bluesowej stylistyce. Trochę powiewa tutaj nudą…
MOJA OCENA UTWORU: 3
Jako „dziewiątka” melduje się nam na Płycie: „Jesienny spleen”. Utwór prowadzony jest w wolnym tempie, ale od początku słychać w nim ten rasowy bluesowy nerw. Ładna melodia na wokalu, która od razu przykuła moją uwagę. Całkiem udana kompozycja.
MOJA OCENA UTWORU: 2
Kolejny kawałek jak na moje ucho jest klasycznym zapychaczem. Radosne „pitu pitu” bez wyrazu, które niczego nie wnosi na tym Albumie.
MOJA OCENA UTWORU: 5
Jako jedenasty utwór na Albumie jest „Bal” i czuję się naprawdę, jakbym przetransportował się w jakiś paranormalny sposób w końcówkę lat 60. Agnieszka brzmi trochę jak Joe Cocker w spódnicy, a cała kapela jak: „The Jimi Hendrix Experience”. Żywiołowy utwór, w którym Agnieszka pokazuje w pełni swój ponadprzeciętny talent wokalny. Jest tu wszystko co Ona tylko potrafi: klasyczne „darcie japy”, szepty, a nawet aktorskie bajerowanie – generalnie świetna praca głosem. Za to ją kocham!
To jest dla mnie zdecydowanie jak na razie najlepszy fragment tego Albumu.
MOJA OCENA UTWORU: 2
Jak to w życiu bywa… Po chwilach ponadprzeciętnych uniesień, następują zwyczajowo bolesne upadki. I tak właśnie mamy w tym przypadku. Nie wiem po co Agnieszce na tej Płycie kolejna „zapchajdziura”…?
MOJA OCENA UTWORU: 5
Żeby jednak nie kończyć Płyty w złym stylu, to Agnieszka na sam koniec jeszcze raz zaprezentowała swój geniusz wokalny. Akustyczny radosny bluesik, z głupkowatym pianinkiem plumkającym sobie niezobowiązująco i pod koniec koledzy ze swoim: „łoo oo choo chooo”. Do tego jeszcze to moje przyjemne wspomnienie lat młodzieńczych, kiedy słuchałem „Zeppelinów”… Kawałek wydaje mi się nieco „zainspirowany” utworem: „Hat off To (Roy) Harper” zespołu Led Zeppelin, ale to akurat w niczym mi nie przeszkadza…
PODSUMOWANIE:
Bardzo się cieszę, że Agnieszka Chylińska pomimo swoich licznych zajęć cały czas znajduje jeszcze chęci, ażeby rejestrować kolejne Albumy. Cieszy mnie także fakt, że jakby na to nie patrzeć, to cały czas gra Rocka, co nie jest takie oczywiste w dzisiejszych czasach. Mało kto w Polsce jeszcze chce grać tą muzykę. Agnieszka pokazała na tym Albumie, że cały czas jest w świetnej formie wokalnej. Szkoda tylko, że materiał nie jest równy, bo mogłaby to być świetna Płyta… a jest „tylko” więcej niż dobra.
Piotr Smała
ARTYSTA: Agnieszka Chylińska
Tytuł Albumu: „Never Ending Sorry”
Średnia z Utworów: 3.20
Oryginalność: 3
Kompozycje: 3.5
Brzmienie: 4
Partie Instrumentalne: 4
Wokal: 4
Teksty: 3
MOJA OCENA: 3.5 / 5